Wpływ pandemii na rynek szkoleniowy

Przed pandemią trudno było sobie było wyobrazić, że rynek szkoleń online rozwinie się tak szybko, na taką skalę i relatywnie łatwo się do nich przyzwyczaimy.

Wydaje się, że większość z nas polubiła ten stan rzeczy. 

Uczestnicy mają większy dostęp do tematów, a cena często jest niższa. Jest wygodniej, taniej i wciąż merytorycznie. Organizatorzy mogli obciąć koszty o wynajem sal, catering, transport i noclegi. Zmalało ryzyko związane z nagłym odwołaniem w przypadkach losowych np. choroby trenera lub katastrofy frekwencyjnej gdy załamie się pogoda i komunikacja stoi.

Materiały dydaktyczne, zaświadczenia i faktury przestały mieć formę papierową i obie strony uznały to za oczywiste. Przy okazji jesteśmy eko.

Same plusy? 

Odbyłam niedawno długą i miłą rozmowę z kierownikiem wydziału komunikacji jednego z powiatów. Pan ubolewał, że szkolenia internetowe to nie to i trzeba wrócić do formuły stacjonarnej. Nie ma to jak kontakt face to face. Prawdziwa dyskusja, możliwość skonsultowania swojego problemu na forum albo indywidualnie na przerwie, przy kawie. Tak mnie przekonywał i ja się z tym wszystkim zgadzam.

Po takich zajęciach często wartością dodaną stają się zawarte znajomości międzyurzędowe. W razie wątpliwości czy trudnej sytuacji bieżącej łatwiej zadzwonić po poradę do znajomego z sąsiedniego miasta. Wykładowcy, z którymi współpracuję również z sentymentem wspominają przedcovidową rzeczywistość. Żadne szkolenie w formie online nigdy nie zastąpi żywego kontaktu między ludźmi. 

Czy jednak mimo wszystko jesteśmy na nie skazani?

Trochę tak. Zajęcia internetowe będą przeważały, bo cena jest tu wartością bezdyskusyjną. Szczególnie w obecnej sytuacji gospodarczej.

Natomiast nie rezygnujemy ze szkoleń stacjonarnych. To deklaracja.                                                                                    

Dzisiaj jednak już nie wystarczy po prostu oferta. Oferta musi taka, żeby szkolenie z fazy projektu mogło przejść do fazy realizacji. Czyli potencjalny uczestnik musi zechcieć się zapisać i podjąć trud podróży, a szef wyrazić zgodę na zaangażowanie środków. Zatem co przyciąga na twarde szkolenia specjalistyczne?

Moim zdaniem temat lub wykładowca. A najlepiej dwa w jednym.                                                            

Na wiosnę zaproponujemy coś stacjonarnego.

Ściskam, Kamila.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *