Lokal, firma, organizacja musi się zmieniać. Zaskakiwać nowościami, reagować na trendy i przy tym wszystkim trzymać poziom, żeby klienci do nas wracali.
Czy zdarzyło się Wam mieć super pomysł, duży zapał żeby go wdrożyć i yyyyy, no właśnie …nic?!
W czasie kiedy zarządzałam gastro było co najmniej kilka pomysłów, które nigdy nie wyszły poza fazę projektu. Były też takie, które się nie przyjęły choć z pozoru wszystko zostało zrobione. Dlaczego? Bynajmniej nie dlatego, że były złe.
Nie udało się, bo nie miało prawa się udać, ponieważ nic nie robi się samo i na każdym etapie coś może pójść nie tak.
Już na etapie rzucania pomysłu możemy zmaksymalizować szanse na jego zrealizowanie.
Metoda jest prosta i znana od dawna, tylko moim zdaniem mocno nie doceniana.
S: Po pierwsze, pomysł mały, duży, genialny czy zupełnie prozaiczny słowem każdy musi być konkretny. Cokolwiek chcesz zmienić, nazwij to, opisz, narysuj, przedstaw jak najbardziej precyzyjnie. Musisz to zobaczyć. I tu od razu zastanów się kto to będzie robił? Czy masz ludzi, którym rozdzielisz zadania? Będziesz kierował czy tylko rozliczał?
M: Po drugie, zastanów się jak zmierzysz efekty, realizację. Nie mów: musimy powiększyć zespół, tylko konkretnie ile osób na jakie stanowiska. Jeśli wprowadzasz nowe danie, to co będzie miarą sukcesu? To, że jest w karcie, czy ile nowości się sprzedaje?
A: Po trzecie, to co chcesz zrobić musi być w Twoim zasięgu. Jeżeli nie stać Cię na remont, nie planuj powiększenia lokalu. Jeżeli nie masz dobrego kucharza nie planuj skomplikowanych dań.
R: Po czwarte, myśl trzeźwo. To co chcesz zmienić musi być realne do osiągnięcia. Fantazjowanie jest potrzebne ale nie w planowaniu biznesu.
T: Po piąte, określ konkretny czas, w którym chcesz tego dokonać i trzymaj się harmonogramu.
Brzmi naiwnie? Spróbuj i zobacz czy działa.
Kamila