Czy konie mnie słyszą?
Słyszysz mnie? Tak oczywiście, przecież nie ma nic prostszego.
Słuchanie nie wymaga przygotowań, wysiłku i nie jest skomplikowane. Często przecież słuchamy przy okazji, mimochodem i zdarza nam się słuchać choć tego nie chcemy ☺
Ale co my właściwie słyszymy?
Na warsztatach z zaangażowania uczestnicy odkrywają, że słyszą to co chcą , albo nie słyszą tego co mówiący chciał przekazać, za to całkiem wyraźnie słyszą coś innego.
Słuchanie z intencją zrozumienia bywa trudne, wymaga ciekowości, otwartej głowy, czasem porzucenia uprzedzeń, wyjścia poza schemat , powściągnięcia ego. Takie słuchanie zabiera czas, którego dziś nam brak i potrzebuje skupienia. A przecież bywamy tak przeładowani bodźcami, że zebranie uwagi w tym konkretnym momencie na tej konkretnej osobie jest zadaniem ponad nasze siły.
A co ma do słuchania DISC? Poznajemy siebie, mocne strony i ograniczenia także w sposobie słuchania. Styl I najczęściej słucha po to by zabrać głos, C może przestać słuchać jeśli uzna, że ma do czynienia z ignorantem, a D ma trudności ze słuchaniem dygresyjnych i emocjonalnych opowieści. Uproszczenie? Jasne, ale też pierwszy krok do zrozumienia i pracy nad słuchaniem.
Komunikacja zaczyna się od słuchania a komunikat spełnia swoje zadanie kiedy ma odbiorcę. Bez słuchacza to tylko gadanie do siebie.
Czy konie mnie słyszą, czy konie mnie rozumieją…? ☺
*cytat z Misia reż. St. Bareja, a o aktywnym słuchaniu wyczerpująco S.Covey „7 nawyków skutecznego działania” – bardzo polecam.